W październiku rozpoczynam cykl, który od teraz na blogu Milky Road będzie pojawiał się co miesiąc. Na „liście życzeń” znajdziesz wszystko to, co zwróciło moją uwagę. Dzielę się więc „odkryciami” i puszczam w świat.
Toästie. Cieplutki i wodoodporny szlafrok.
Toästie to brytyjska marka, którą odkryłam niedawno. Założona została przez dwie przyjaciółki, których celem było stworzenie odzieży outdoorowej dla małych miłośników odkrywania natury. W tych zaś dzieciach, które owego zamiłowania do spędzania czasu na dworze jeszcze nie mają, projektantki chcą je rozbudzać. Idea jest super. Tak jak propozycje Toästie. Mnie zachwyciły cieplutkie szlafroki dla małych i dużych. Odporne na zimno i wodę. Wykonane z recyklinowanego plastiku. Z cieplutką podszewką typu sherpa. W pięknych kolorach.
Wheat. Przeciwdeszczowa odzież na jesień.
O duńskiej marce Wheat pisałam niedawno. Tym razem zachwycam się jej najnowszą kolekcją ubrań przeciwdeszczowych dla młodszych i starszych. Znajdziesz w niej przepiękne kurtki, płaszcze, kombinezony i spodnie. Poza tym zaś, że przepiękne i wodoodporne, to przepuszczające powietrze, wykonane z lekkich materiałów, łatwe w czyszczeniu i wyposażone w mnóstwo praktycznych elementów.
Kamso. Moda w przepiękne, afrykańskie wzory.
Jestem fanką bajecznie kolorowych, afrykańskich wzorów. Do niedawna nie rzuciły mi się jeszcze w oczy takowe w modzie dla dzieci. I nagle, tadam, trafiłam na markę Kamso. Stojąca za nią, Seyi Sokoya, Brytyjka o afrykańskich korzeniach, tworzy bajeczne kolekcje dla niemowlaków i dzieci do 12 roku życia. I może nie pisałabym o tym akurat teraz, kiedy w Polsce na dobre zaczyna się jesień, ale część z was właśnie teraz, albo zaraz „ucieknie” na chwilę dłuższą lub krótszą do słońca. My uciekniemy.
Etta Loves x Walala. Muślinowy kocyk dla dziecka.
Skoro zaś o „uciekaniu” do słońca mowa, bezcenny jest muślinowy kocyk (naprawdę bezcenny, wiem co piszę). Kiedy zaś lekki i przewiewny kocyk pokryty jest fantazyjnymi wzorami w bajecznych kolorach autorstwa francuskiej artystki, Camille Walala, to wiem, że trafiłam na kocyk idealny.
Rockahula. Nauszniki serca.
Ech, Rockahula. Brytyjska marka serwująca nieustająco prześliczne ozdoby do włosów, biżuterię, torebki, a nawet skarpetki, tym razem proponuje cieplutkie nauszniki. Są tu kwiatki, misie, kotki, pieski, liski, serduszka i wiele innych. Mnie urzekły sporych rozmiarów serduszka. Zośkę też.
Studio Noos. Plecak dla mnie i dla Zośki.
Studio Noos to holenderska marka, która zasłynęła tzw. mom bags, słowem wyjątkowo praktycznymi torbami dla będących w biegu mam. Ja jednak nie o nich, choć są cudowne, a o plecakowej wersji dla mamy i dziecka. Urocze i niesamowicie przyjemne w dotyku. Można zakładać na małe i duże plecy, i ruszać na miejski trip.
Tonies. Czasomierz do mycia zębów.
Mycia małych zębów z całą pewnością nie można zaliczyć do ulubionych czynności dzieci. W odczarowaniu tego, pomóc może czasomierz Tonies. Po uruchomieniu go, przez ponad 30 minut bohaterowie piosenek i historyjek w interesujący sposób przekazują maluchowi informację, że dbanie o piękny uśmiech jest ważne. Małych rozmiarów urządzenie może sprawić, że mycie czy nitkowanie zębów będzie całkiem zabawną czynnością.