Kocham ubrania dla kobiet (dla mężczyzn zresztą też), w których pojawiają się nawiązania do motywów z dzieciństwa. Z zachwytem więc patrzę na najnowszą kolekcję Dunki Trine Skoller, stojącej za marką Stella Nova.
Trine Skoller swoją markę tworzy już od ponad dwóch dekad. Od ponad dwóch dekad też, wszystko co wychodzi spod jej rąk, jest „świeże” i nietuzinkowe. Patentem na „nietuzinkowość” Stella Nova jest pozbawiona granic kreatywność projektantki.



Czym zatem jest owa „nietuzinkowość”?
Weźmy np. sukienkę. Ma fantastyczną długość za kolano, wykończona jest na okrągło, ma żabot i stójkę, i ozdobiona jest haftowanymi przegrzebkami albo w kolejnym wydaniu: czterolistnymi koniczynkami, i jeszcze w kolejnym: pomadkami, kawiorem i kokardami. Jeśli nie sukienka, to jest spódnica z wspomnianymi koniczynkami i dodatkowo ogrodowymi taczkami. Jest też kardigan z ogromnymi płomieniami na plecach i jest błękitna kurtka z frędzlami, á la ta, którą kiedy miałam kilka lat, nosiła moja Barbie. Dodatkowym bajerem kurtki są chmurki, które sobie też znalazły tu miejsce. Jak nie frędzlowo-chmurkowa kurtka, jest w Stella Nova á la dżinsowa propozycja z bajecznym motywem kowboja na koniu, gry w kółko i krzyżyk, różdżki, foki z piłką, kapelusza, z którego wychodzi królik i wielu innych.




Cuda wianki. Mówię wam. I zachęcam do podpatrywania, co piszczy w trawie u projektantki.